Komentarz ewangelicki – niedziela 9.02.2014

1472941_584375621635004_830406129_n

Ostatnia niedziela po Epifanii

 Oznajmiliśmy wam moc i powtórne przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa, nie opierając się na zręcznie zmyślonych baśniach, lecz jako naoczni świadkowie jego wielkości. II P 1,16

 Piotr przekazuje tu swoim czytelnikom poselstwo odnoszące się do mocy zwiastowania powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Celem jego listu jest utwierdzenie wszystkich w przekonaniu, że to nie są zręcznie zmyślone baśnie, lecz poselstwo, które on, jako naoczny świadek, jest uprawniony zwiastować. To swoje prawo opiera na tym, że razem z Jezusem przebywał na Górze Przemienienia i widział tam Jego chwałę i słyszał przemawiający do Niego głos Boga.

 Zanim nasz Pan i Zbawiciel wstąpił na drogę cierpienia i krzyża, przemienił się w obecności swoich uczniów. Znikło na chwilę Jego człowieczeństwo, w którym Go widzieli współcześni, a stanął przed swoimi uczniami w postaci Boskiej. Boskość ta potwierdziła się w Jego przemienieniu, o którym opowiadają trzy Ewangelie. Dotychczas widziano w Jezusie człowieka; rysy i cechy ludzkie, nie zdradzały niczego nadzwyczajnego w Jego postaci. Trzeba było głębokiej wiary, by uwierzyć, że było inaczej. Lecz oto nagle uczniowie widzą przed sobą postać z wyższego świata. Słyszą głos z nieba. Zapewne ogarnęła ich wówczas bojaźń, niczym ta, której doświadczyli pasterze na polach Betlejemskich, gdy niebo otworzyło się i ujrzeli chóry aniołów.

Tradycja ewangeliczna wskazuje na to, że górą przemienienia Jezusa była góra Tabor, choć w historii tej nie nazwa jest najważniejsza. Góry w życiu Jezusa zawsze odgrywały ważną rolę. Na górze, w swoim kazaniu proklamował Bożą naukę, na górze, często się modlił, na górze umarł i z góry wzięty został do nieba.

Dziś, gdy słuchamy świadectwa Piotra o przemienieniu Jezusa, uświadamiamy sobie, że ta godzina miała być również czasem przemienienia Jego uczniów. Może nie zdajemy sobie sprawy z tego, ale każde nabożeństwo, które wspólnie przeżywamy jest i dla nas taką godziną przemienienia. Bo o cóż chodzi w naszych nabożeństwach, jeśli nie o to, aby serca nasze stały się lepsze i aby w nas każdego dnia dokonywała się zmiana? Ks. dr Marcin Luter niejednokrotnie mówił, że każdego dnia chrześcijanin musi się na nowo naradzać.

Drodzy, po co przychodzimy do Kościoła? Czego oczekujemy od nabożeństwa? Czy nie prowadzi nas ono do oderwania się od codziennych trosk i kłopotów? Czy nie doznajemy tu mniejszej lub większej przemiany, a myśli nasze, czy nie zmierzają w kierunku nieba? Tu przemawiają do nas nie tylko Mojżesz, Eliasz czy apostołowie, tu mówi Jezus, tu mówi sam Bóg. Czy odczuwamy to w naszych nabożeństwach?