“Dziś, gdy głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie sercwaszych” (Hbr 3,15)
Gdy wystukujemy na komputerze wyraz “zatwardzać”, zostaje on natychmiast podkreślony. Czyli – nie ma go w słowniku. Nie należy do słownictwa współczesnego człowieka. Można go dopiero do słownika dodać. Zatem – dodajemy do słownika słowo: “zatwardzać”.
Nie, nie chodzi o zatwardzenie i żałosne skutki niewłaściwej diety. Chodzi o zatwardziałość serca, czyli uczynienie serca tak twardym, że nie jest ono już wstanie przyjąć siewu Bożego Słowa. Słowo Boga jest wysiewane, owszem, dzieje się to na tysiące sposobów, od kazania poczynając, a na komputerze kończąc, lecz my pozostajemy nieczuli, nie obchodzi to nas wcale – ponieważ serce umarło. Pompuje krew, ale nie spełnia innej podstawowej funkcji: nie kocha Boga.
Czy można samemu uczynić zdatnym serce do stania się sercem z ciała – znów czułym i kochającym? I tak, i nie. Tak, gdyż rozpoznanie problemu ma znaczenie podstawowe. Podobnie, jak ważne jest później przyjęcie jakiegoś programu wyjścia z tragicznej sytuacji: choćby poprzez podjęcie na nowo modlitwy i spotkania ze Słowem. Nie, ponieważ wszystko, co nas pcha ku Bogu, jest dziełem Ducha św. i nie pochodzi od nas samych.
Ale dzisiejszy tekst nie mówi o sytuacji skrajnej, w której człowiek o Bogu tak zapomniał, że się zatraca. List do Hebrajczyków napomina nas, którzy przy Bogu trwamy, abyśmy byli gotowi przyjmować Jego Słowo niezależnie od tego, jakim ono jest: subiektywnie dobrym bądź subiektywnie złym. To znaczy: abyśmy chcieli chcieć odczytywać Jezusa w całości, również, gdy wzywa nas do zmiany życia, ofiary, cierpienia.
Nie wybierajmy ze Słowa tylko miłych naszemu sercu złotych pereł, bo one, choć same w sobie dobre, mogą jednak uczynić serce twardym dla innego Słowa; tego, które jest nam mówione w danej sytuacji życia.
Jako chrześcijanie nierzadko czynimy z serca muzeum dla Słowa. Chodzimy tam często i podziwiamy Słowo. Zgadzamy się z nim i Bogu za nie dziękujemy. Ale na tym koniec. Gdy odchodzimy do codzienności – Słowo w muzeum pozostaje.
A tymczasem Dziś, o którym mówi Bóg, jest naprawdę dziś – w tej chwili; tu i teraz mówi Bóg. Jeśli tylko przyjmiemy to Słowo jak Maryja, gotowi na nowe i gotowi na przemianę, na wierność i ofiarę – zaczną dziać się cuda.
Cuda, których tak bardzo się obawiamy.