Zesłanie Ducha Świętego
A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu. I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał.
Dz 2,1-4
Jeden z najbardziej spektakularnych cudów Nowego Testamentu – szum z nieba, porywisty wiatr, płomienie ognia na głowach apostołów, mówienie nieznanymi wcześniej językami… Niesamowite wydarzenie, które naocznych świadków powinno wprawić w osłupienie i przekonać największych sceptyków, że Jezus był Mesjaszem. Niestety, nawet bycie naocznym świadkiem cudu nie musi oznaczać wiary w to, co się widzi. Przecież wszystko można racjonalnie wytłumaczyć… Zawsze można znaleźć rozwiązanie zagadki, bez odwoływania się do nadprzyrodzonych zdarzeń. A w tym przypadku sprawa była prosta – ludzie dziwnie się zachowują, mówią coś w niezrozumiałym językiem, to oczywiste – Młodym winem się upili…
Cuda są dla wierzących i dla tych, którzy chcą uwierzyć. Ta stara prawda znalazła odzwierciedlenie w Dzień Zesłania Ducha Świętego. Nie wiemy, ilu było świadków tego wydarzenia. Z pewnością wielu. Z relacji Dziejów Apostolskich wynika bowiem, że samych nawróconych tego dnia było około trzech tysięcy. Ilu było sceptyków? Trudno powiedzieć. Ale na pewno byli. I dobrze, że byli. Ten fakt bowiem jest świadectwem, że chrześcijaństwo nie rozwijało się wśród „ciemnego ludu, który wszystko kupi” – by zacytować klasyka rodzimej sceny politycznej.
Autorzy biblijni nie ukrywają sytuacji, w których wiara rodziła się z trudem. Widzimy to na przykładzie Józefa, który wcale nie odczuwał radosnego entuzjazmu na wieść, że poślubiona mu Maria poczęła dziecko jakoby w sposób nadprzyrodzony. Także apostoł Piotr może stanowić ilustrację prawdy, że nie zawsze widzieć znaczy uwierzyć. Trzy lata przebywał z Jezusem, widział wiele cudów, nawet Łazarza wychodzącego z grobu, miał wiele dobrych chęci – tego nie można mu odmówić – a mimo to, przy pierwszej poważniejszej próbie, wyparł się swego mistrza. Zobaczyć nie znaczy uwierzyć. Albo inaczej – wiara bez cudów może się rozwijać. Cud bez wiary jest martwy.
Uczniowie Jezusa trzy lata byli przygotowywani. Trzy lata uczyli się wiary. Słuchali wyjaśnień, musieli przejść przez traumę Wielkiego Piątku, później przez zadziwiające wydarzenia związane ze zmartwychwstaniem. Ale byli gotowi dopiero wtedy, gdy wszystko to, co wcześniej widzieli i czego doświadczali, zostało wsparte Duchem Świętym.
Dzisiaj – co szczególnie mocno podkreśla luteranizm – wiarę opieramy na Bożym Słowie, które dzięki darowi Ducha Świętego prowadzi nas ku Bogu. Dla nas Zesłanie Ducha Świętego było ostatnim obiektywnym cudem, który wnosił coś istotnego do historii zbawienia człowieka przez Boga. Choć w naszym indywidualnym życiu Bóg może dokonać wielu cudownych rzeczy i dokonuje, to już nie oczekujemy takich wydarzeń jak słup ognia prowadzący Izraelitów po pustyni, manna spadająca z nieba czy rozstępujące się wody morza. Bóg wszystko powiedział w swoim Słowie. Krótko mówiąc, nie wypatrujemy Boga unoszącego się w obłoku lub przemawiającego poprzez gorejący krzak. Dziś Jego ustami jest Pismo Święte, a świadectwem Jego działania są chrześcijanie.
Bóg złożył swoją reputację w ręce zwykłych ludzi, którzy mają iść w świat i głosić Ewangelię. Na chrześcijanach spoczęła wielka odpowiedzialność, bo wielu ludzi w życiu nie ujrzy Boga – ale, tak jak w Dzień Zielonych Świąt, zobaczy nas – Jego wyznawców i naśladowców Jezusa Chrystusa – i na tej podstawie będą wyciągać wnioski na temat Boga. To ogromny gest zaufania Boga do człowieka. Bardzo ryzykowny. Dostrzegał to m.in. ks. Józef Tischner, który kiedyś powiedział: „Nie znam nikogo, kto stracił wiarę po lekturze dzieł Marksa, ale znam kilku takich, którzy stracili ją po kontakcie z własnym proboszczem”. Bóg podjął to ryzyko i dlatego świat może spotkać Boga przede wszystkim poprzez świadectwo słowa i życia chrześcijan.
Dzień Zesłania Ducha Świętego był dniem narodzin Kościoła. Nie oczekujemy, że ten dzień się powtórzy, tak jak nie oczekujemy powtórzenia śmierci Jezusa na Krzyżu. Oczekujemy jednak owoców działania Ducha Świętego pamiętając, że tutaj na ziemi jesteśmy właściwie jedynymi ustami, którymi Bóg może przemówić do innych. Jak ujął to św. Augustyn: „Bez Boga nic nie możemy. Bóg bez nas nic nie chce.”