“U Ciebie jest odpuszczenie, aby się Ciebie bano” (Ps 103,4).
“Panie, naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce! (Ps 90,12)
Bojaźń Pańska jest cnotą wyrugowaną i zapomnianą. Ponieważ chrześcijanie upodobnili się do świata, biorą ze swej religii to, co miłe i przyjemne: zapewnienie o miłości Boga, o łasce i błogosławieństwie. Na myśl nikomu nie przychodzi, że w ostatecznym rozrachunku Bóg mógłby kogoś potępić. A skoro nie ma potępienia, nawet jako podsumowanie życia byle jakiego, nawet życia zaniedbanego, leniwego, bez poświęcenia, ofiary, zaparcia się siebie i niesienia krzyża, to jak można uczyć się bojaźni Bożej!
Tymczasem bojaźń Boża bierze się z jednego przymiotu Boga: Jego zdolności do odpuszczania naszych grzechów. Nikt nie ma tej władzy nad nami. Nawet my sami. – Ale tu pojawia się kolejne pytanie: Czy my jeszcze spowiadamy się z naszych grzechów? Konkretnych grzechów? Czy za nie żałujemy? Czy pragniemy za nie zadośćuczynić? Czy wstydzimy się ich? Czy się z nich nawracamy, czyli – odwracamy się od nich z obrzydzeniem i lękiem, że oto uczyniliśmy coś wbrew woli i miłości Boga?
Tylko tam, gdzie jest świadomość grzechu, tam jest potrzeba otrzymania przebaczenia. Tylko tam, gdzie szuka się przebaczenia, spotyka się Boga w Jezusie Chrystusie, który odpuszcza grzech, niesprawiedliwość i nieprawość. Tylko tam, gdzie się takiego Boga znajduje, pojawia się święta bojaźń przed Nim, który jako Jedyny jest gotów sądzić żywych i umarłych.
I właśnie o umarłych chodzi dziś – 1 listopada. My ludzie, jak wiadomo, dzielimy się na dwie kategorie: obecnych umarłych i przyszłych zmarłych. Jesteśmy sprowadzeni w swym losie do jednego mianownika grzeszników i spięci klamrą sądu ostatecznego. A to oznacza, że jeśli nie zaczniemy liczyć dni naszych – odliczać naszych dni do wieczności, wieczności zbawionych lub potępionych! – nie posiądziemy nigdy mądrych serc.
A jeśli nie będzie w nas mądrych serc, to z kim te serca będą?
Ks. radca Andrzej Dębski