“Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki Mojemu Duchowi to się stanie – mówi Pan Zastępów” (Za 4,6)
Wielkie zbiorowości ludzkie, skupione wokół nieprzeciętnych idei, potrafią często nie dostrzegać, że ideał, któremu rzekomo służą, wcale nie jest wśród nich obecny; co więcej – że przestali doń dążyć w ogóle.
Kościół chrześcijański założył, że wraz z pierwszym przyjściem Chrystusa dokonało się już wszystko, a jeśli coś pozostaje, to tylko aktywne oczekiwanie w służbie miłości na powrót Mistrza. Kościół założył również, że poprzez środki łaski, Słowo i sakramenty, posiada pełnię Ducha św., że może Bożym Duchem jakby zarządzać, przywołując Go do najprzeróżniejszych bieżących spraw, ważnych z punktu widzenia krzewienia Ewangelii. Założyliśmy, jako samo przez się zrozumiałe, że Duch ma nam dopomagać zawsze tam, gdzie my przywołamy Go w modlitwie. – Taki punkt widzenia zakłada, że nasze dążenia i dążność Ducha św. są zgodne.
Tymczasem, mówiąc językiem św. Pawła, aż nadto jesteśmy cieleśni. I ma to swoje konsekwencje. Jedną z nich jest instrumentalne traktowanie Ducha św.: niech przybędzie, gdy tego pragniemy, i wykona zlecone dzieło. Tym właśnie jest prośba o błogosławieństwo dla czynów w Kościele podejmowanych, a wcześniej nigdy z Bogiem nie omówionych. Rezultat? Rosną mury, topnieją ludzie.
Duch jednak wieje, kędy chce. I tylko ci, których On prowadzi, są dziećmi Boga.
Proponuję, abyśmy zastanowili się w Święto Zesłania Ducha św., jakie to powinno mieć reperkusje dla nas? Czy wydajemy owoce Ducha św., świadczące o tym, że Go posiadamy i że jest On obecny pośród nas? Czy mamy dary Ducha św., które pozwoliłyby nam służyć żywemu Chrystusowi w Jego Kościele, rozumianemu jako Ciało Zmartwychwstałego?
Nowe narodziny z wody i z Ducha, postulowane przez Jezusa, nie wypełniają się we Chrzcie. Kto jest ochrzczony powinien to traktować jako zaledwie punkt wyjścia do chodzenia w Duchu św. oraz zobowiązanie do podejmowania dzieł jeszcze większych niż te, które czynił Pan. – Nie byłoby wśród nas tyle smutku i choroby, tyle nałogów i biedy, gdybyśmy przyjęli to, czym Bóg chce nas wciąż na nowo obdarowywać: prowadzenie Ducha św.
Ks. radca Andrzej Dębski