“Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych” – Hbr 3,15
Słowo kieruje nasz duchowy wzrok na dwie wielkości: na głos Boga i na nasze serce. Gdy głos Boga rozbrzmiewa – gdy Słowo jest głoszone, gdy zwiastowana jest Ewangelia – wówczas serce reaguje; mówi Tak lub Nie.
Aby powiedzieć Tak, trzeba chcieć. Mieć wolę, by usłyszeć prawdę o sobie i o Bogu. O własnej grzeszności i zgubieniu, o sprawiedliwości i sądzie Najwyższego oraz miłości i ofierze Chrystusa. Aby odpowiedzieć Nie, wystarczy pozostawić serce zamknięte, w kręgu własnych wyobrażeń o sobie i o Tym, który mówi.
Jesteśmy odpowiedzialni za gotowość własnych serc na przyjęcie Słowa Bożego. Paradoksalnie, odpowiedzialność ta nie jest ani heroiczna, ani wielka. Wystarczy, gdy pozwolimy naszym sercom słuchać bez uprzedzeń i nie zamkniemy ich. Wówczas Bóg dotrze do nas i zacznie działać w nas. Każda chwila otwarcia z naszej strony zaowocuje. Każdy nowy dzień przyniesie zmianę w duchu Chrystusowym. Pan przemieni nasz umysł. Dotrze do najgłębszych pokładów duszy. Nauczy nas, że dar życia, przeznaczony dla człowieka, jest darem dla nas – abyśmy mogli radować się naszym Bogiem zarówno teraz, jak i na wieki.
Kto jednak nie chce słyszeć, nie usłyszy. Kto zamknie siebie, tego i Pan niechętnie otwiera. Ponieważ Bóg nie chce działać wbrew nam – szanuje naszą opinię o Sobie, a przede wszystkim nasz wybór. Jak miłosierny Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, czeka na nas Bóg, wygląda nas i cierpi, ale pozostaje “u siebie” – w nadziei, że kiedyś powrócimy. Owszem wysyła Swego Syna, który szuka nas, jak pasterz szuka zaginionych owiec, ale przecież i to może być daremne, skoro owca nie zna głosu swego Dobrego Pasterza.
Dlatego nie zatwardzajmy serc. – Pan mówi. Dziś!
Ks. Andrzej Dębski